wielkie usta

wielkie usta
"W głowie można mieć wszystko i oczywiście też każdy ma wszystko w głowie, ale na papierze prawie nikt nic nie ma" /Bernhard/

środa, 4 września 2013

Rząd 6, miejsce 3



Wakacje minęły. Czas, gdy książki wypadały z kajaków, przyklejały się do kanapek z Paprykarzem Szczecińskim i wylatywały przez okna sponiewieranych przez życie automobili, już za nami. Znów można zasiąść spokojnie, z kubkiem gorącej kawy w ulubionym fotelu, tylko – kto może sobie na to pozwolić?


A więc – w tramwaju (jak powiedział ostatnio mój znajomy – „komunikacja miejska przyczynia się do wzrostu czytelnictwa u mnie”) czytam Oksanę Zabużko. Zasłaniam trochę okładkę. Pani z trzema siatkami, około sześćdziesięciopięcioletnia, przygarbiona, nie wiadomo – ze złości czy z powodu wieku, coś do mnie mówi, choć patrzy w innym kierunku. Ton głosu pretensjonalny. Nie rozumiem ani słowa, ale mogłabym się założyć, że mówi: „Też czytałam Zabużko”. W razie czego sprawdzam, czy nie zasłaniam rozkładu jazdy, bo kobieta zaczyna mi rzucać piorunujące spojrzenia. Mówi przed siebie, spojrzenia rzuca, gdy nie mówi. Udaję więc, że właśnie przyjechał mój tramwaj. I rzeczywiście, okazuje się mój. A tam – pechowo. Czterdziestoletni mężczyzna, trzymając prawą rękę przy prawym uchu pyta z wyrzutem: „Ale co się śmiejesz?”. Zapach lekko przetrawionego alkoholu. I pyta chyba Kosmos: „Ty przyjedziesz, czy ja mam przyjechać?”. Ale Kosmos nie bywa łaskawy i przydarza nam się kontrola biletów. Kanar stoi nad nim niemo. Trochę zadowolony, a trochę, jakby zamierzał powiedzieć: „Co pan zrobił ze swoim życiem?”. Zamiast tego, zdobywa się na: „Dowód osobisty proszę”.

A ja czytam Oksanę Zabużko, biletami do kina zaznaczam strony. „Rząd 6, miejsce 3”, sala „Kinder Bueno”. A Zabużko pisze: „po kiego diabła było przychodzić na świat jako kobieta (w dodatku na Ukrainie!) – z tą kurewską zależnością, wmontowaną w ciało jak bomba z opóźnionym zapłonem”.

I pyta o to chyba Kosmos.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz